Dzisiejszy wpis równie dobrze pasował by do kącika wintydżowego, jako że Gerard P. Donelan, jeden z najpłodniejszych gejowskich rysowników satyrycznych w USA, karierę rozpoczął w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. W swojej rysunkowej rubryce It’s A Gay Life na łamach miesięcznia The Advocate przez piętnaście lat z dobroduszną ironią komentował zmieniającą się rzeczywistość.
Zaczynał w czasach, gdy prasa papierowa się liczyła. Smutne, że w epoce globalnej wioski internetowej próżno na stronach The Advocat szukać choćby wzmianki na temat wieloletniego współpracownika redakcji, a archiwum jego twórczości online tworzyć muszą zapaleńcy. Na szczęście znaleźli się tacy – na (nieco staroświeckiej) stronie Andreja Koymasky’ego w kilkunastu galeriach obejrzeć można ponad 300 grafik Donelana. On sam podsumował swoją twórczość dwoma antologiami w wydaniu książkowym.
[autoportret artysty]
Donelan specjalizuje się w jednoobrazkowych żartach opartych na jednozdaniowych tekstach z puentą. Mimochodem rejestrował w nich zachodące zmiany – tak w realiach społecznych (droga od nazywania partnera 'współlokatorem’ do małżeństwa a i nawet wdowieństwa) , jak i obyczajach środowiska (’kiedyś pieprzyliśmy się ze wszystkimi, dziś nie pieprzymy się nawet z facetami, z którymi chodzimy’). W późniejszym, kolorowym okresie lat 1990tych nie stronił także od humorystycznych rysunków erotycznych.
Mieliśmy – jak rzadko – spory problem z dokonaniem wyboru reprezentacyjnej próbki jego stylu – po kliknięciu na 'czytaj więcej’ obejrzeć można kilkanaście kolejnych rysunków, wszystkie zaczerpnięte z obszernego archiwum Andreja.