Oj, nieczęsto zdarzają się elektroobjawienia tej skali (wychodzi, że raz na pięć lat), takie co to uwolnić się nie sposób. Mollyhaus rzuciło się nam już na uszy pierwszym kawałkiem, który czem prędzej włączyliśmy do jednej z poprzednich playlist. Niedawno wypuścili kolejny klip do epki Red Shoes, która już zapowiada, że Mollyhaus to trio nie pozostanie formacją jednego przeboju. Przynajmniej na parkiecie:
Dziwnym zbiegiem okoliczności, zarówno przywołany już wcześniej ETO jak i didżejski duet The Snoopy Lads, odpowiedzialny za warstwę muzyczną Mollyhaus (na tym zdjęciu z jakąś inną panią), tworzą i działają na scenie berlińskiej. O ile jednak ten pierwszy wyśpiewywał, co mu w duszy gra samodzielnie, o tyle panowie zaprosili do nowego projektu przezdolną wokalistkę, Little Neve White (takoż nie stroniącą bynajmniej od klubowo-queerowych klimatów).
Trafili w dziesiątkę z wybuchowym efektem.
Mimo jednorodnie elektronicznego instrumentarium, kawałki różnią się od siebie temperamentem: energetyczne Love Machine i Widow Maker sąsiaduje z bujanym Liar Liar, ociężałym, tytułowym Red Shoes czy przelirycznym Russian Boy. W tej rozpiętości znajduje ujście talent Little Neve, która czasem szepcząc, chwilami z jazzowa wokalizując, czasem prawdziwie dudniąc, a najczęściej lawirując ciągle gdzieś pomiędzy skrajnościami, daje prawdziwy popis swoich możliwości.
Całość podszyta jest nutką tak przez nas ulubionej, chwilami patetyzującej melancholii, która nadaje elektronice stosownie ludzki wymiar, a jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że Little Neve się w tym swoim zaśpiewaniu świetnie bawi, a to co robi, przychodzi jej niemal bez trudu. Także panowie starają się, by aranże brzmiały różnorodnie, nie przesadzając jednak z realizacyjnymi fajerwerkami.
[soundcloud url=”https://api.soundcloud.com/playlists/4007173″ params=”color=#ff5500&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&show_teaser=true&visual=true” width=”100%” height=”300″ iframe=”true” /]
Po występach w gejowskim Schwuz czy Chantal w Berlinie, niemiecki miesięcznik Maenner przyrównał te zabawy do produkcji Williama Orbita czy Goldfrapp, jako przedstawiciele starszego pokolenia skojarzyliśmy bluesowe zaśpiewy tytułowego Red Shoes z elektronicznymi początkami Eurythmics (nie bez powodu chyba zmiksowanymi z kolei przez pewnego pana z kawałkiem Goldfrapp).
Tak czy owak w tym kółeczku Mollyhaus ląduje w doborowym towarzystwie. Komu mało, na profilu Soundcloud grupy znajdzie remiksy do Red Shoes oraz Love Machine. My z niecierpliwością czekamy ciągu dalszego…