
„Kurski od półtora roku pracuje nad wizerunkiem Zbyszka. Na pewno nie powiedział; tego ot tak, nie uzgadniając tego z zainteresowanym…”
Gazeta analizuje zatem korzyści z tak puszczonej kaczki dziennikarskiej: że odwróci uwagę od konfliktu z Kaczką właśnie, że kryje ministra wobec niewyjaśnionej roli pani Koteckiej w przepływie krępujących danych, że ociepli wizerunek technokratycznego urzędnika.
Nikt nie napisał jakoś, że tak przedstawiona informacja pięknie komponuje się także do innej pogłoski o przypadłości, co do której podejrzewa się inną głowę państwa, co to z mamą mieszka i koty hoduje, i co chwila żeni się z pewną zaświergoloną posłanką.
Nie żebyśmy sugerowali, że panowie mają się jakoś do siebie. Natomiast obaj pozostają wobec takich rewelacji i przecieków kryci.
W przenośni.