No więc kolejność jest taka, że oglądam ten serial dla tego pana.
Ogólnie rzecz biorąc nic wielkiego i trudno się dziwić, że skończyło się po pierwszym sezonie. Za to w jednym z odcinków usłyszałem kawałek, który na tyle mnie poruszył, że chwilę później został wygooglany. I cóż, nie jestem dużo mądrzejszy ponad to, że pochodzi z 2002 roku, a wykonuje go niemieckie elektroduo o myląco żeńskim pseudo Naomi.
Towarzyszy mi wszędzie od dwóch dni. Coraz głębiej przemawia do mnie liryzmem niż rytmem, ale to kwestia nastroju. Komu taki skakany nie odpowiada, oto wersja spokojniejsza.