Na razie tylko tygodnia, nie miesiąca, bo pierwsze przesłuchania pozostawiły lekkie uczucie niedosytu: prostotą, zaniechaniem. Inna rzecz, że pierwsza płyta Matta do dziś pozostaje na szczycie wszelakich naszych playlist jako Debiut Doskonały. Przez kilka ostatnich lat Alber czynił skoki na boki w stronę parkietów (też z całkiem niezłym skutkiem: przykład 1, przykład 2), ale jednocześnie fizycznie misiowaciał i – jak widać na zdjęciu z okładki – także nieco wsiowiał. Całkowicie zrezygnował z elektroniki na rzecz brzmień akustycznych, w pierwszym momencie wybrzmiewających zbyt jednako, podobnie. Przydługie, monologowe linie melodyczne pogłębiają to wrażenie.

Nowa płyta to typowy, liryczny american songbook, chwilami nawracający do korzeni country Matta. Emocjonalne historie ubrane w proste aranżacje, oparte naprzemiennie na dominancie gitary i fortepianu. Na szczęście pozostaje atut podstawowy: głos, który w większości wypadków staje się instrumentem wiodącym (i coraz rzadziej brzmi jak Rufus). Zaledwie raz – w pięknym singlowym Velvet Goldmine – Alber rozwinie skrzydła do aranżacji orkiestrowej. Zaledwie raz wprowadzi do utworu bogatsze wokale z chórkami. Poza tym – stan surowy, melancholia odarta ze zbędnych dekoracji. Z przesłuchania na przesłuchanie coraz bardziej zachodzi pod skórę, zwłaszcza w zdecydowanie lepszej, drugiej połowie tej nagle zbyt krótkiej płyty (niecałe 45 minut).

Najwidoczniej coraz więcej osób dochodzi do takiego wniosku, bo Constant Crows zdaje się nieźle sobie radzi komercyjnie.

[soundcloud url=”https://api.soundcloud.com/playlists/9187993″ params=”color=#ff5500&auto_play=false&hide_related=false&show_comments=true&show_user=true&show_reposts=false&show_teaser=true&visual=true” width=”100%” height=”300″ iframe=”true” /]

Nie ma odwrotu. Wracamy do piosenek o pocałunkach, rozstaniach i innych życiowo-sercowych przypadkach. Idealne nastroje na coraz dłuższe, coraz ciemniejsze i zimniejsze wieczory. A nieprzekonanych spytamy kontrolnie – czy pomijając wszystko inne, można się oprzeć takiemu głosowi w takim opakowaniu:

strona artystyMatt na facebooku