Pojedynek nieprzystający do niczego, a jednak…
Czy tylko ja uważam, że w swym przekroczeniu pewnych granic kiczu najnowszy teledysk Kylie do któregośtam-remiksu jakiejśtam-piosenki jest po prostu kosmicznie rozdęty i śmiertelnie monotonny? W dodatku muzycznie niebezpiecznie nawraca do masowej papki, jaką pod jej głos podkładali swego czasu cudowni producenci Stock-Aitken-Waterman. Shame-shame-shame… Odstręczony natręctwem hasła przewodniego chyba trochę przestanę jednak Kylie kochać.

Kylie Minogue „The One (Freemasons Remix)”

Na odtrutkę warto sobie popatrzeć, co niektórzy pedalscy raperzy myślą o takich ikonach stylu jak Kylie czy – nie przymierzając – Beyonce (która ma kreseczkę nad którąś literą, niestety, nie pomnę którą, a nie chce mi się guglować). Mały budżet, wielka frajda…

Cazwell ft. Jonny Make-Up „I Seen Beyonce at Burger King”