Tak, tak… Wszystkie głupie skojarzenia, jakie macie z tą nazwą, są prawidłowe 😀
Oto, panowie, ostateczna broń w walce o poczucie doskonałej sterylności i suchości, nawet podczas wielogodzinnej jazdy samochodem, w upale, na szpanerskich, skórzanych siedzeniach.
Cudowny środek w srebrzystej tubie nie zawiera aluminium, parabenów, ani talku. Bazuje na wyciągu z owsianki oraz drzewa herbacianego. Jest przyjemnym kremem, łatwym w nakładaniu, nie pozostawia śladów na bieliźnie.
Uuuuch… na samą myśl o tym nakładaniu aż się pobudziłem. Co tu dużo mówić – poczytajcie sami. Producent zachęca też do podzielenia się swoją własną historią. Najlepiej jakąś urzekającą. Oj, mamy co opowiadać. Dzięki bogu – już jest Fresh Balls!
A tak już zupełnie na marginesie, logo cudownego kosmetyku jakoś dziwnie nam się kojarzy z pewnym polskim sklepem internetowym