HSM to wprawdzie nie to samo co BDSM, ale chyba jednak musiał nadrobić wreszcie zaległości w filmach dla zdebilałej młodzieży. Okej, koleś jest totalnie dmuchaną, dymaną lalą, ale z tych, co by się z przyjemnością i dmuchnęło i puknęło. Takie ciało na dużym ekranie, seksownie przegięte do żwawych rytmów poruszy zapewne i moje zmysły. Ponoć są sceny pod prysznicem – to wystarczająca rekomendacja.

Update:
scen pod prysznicem nie doczekałem, bo wyszedłem po 15 minutach, mimo skaczących po ekranie naprężonych muskułów i bicepsów. To wystarczy za całą recenzję 😀